Na mikropłatności narzeka się w środowisku graczy praktycznie bez przerwy. Taka forma grania znalazła swoich fanów, bo najczęściej samą grę dostaje się za darmo i wewnątrz niej można wesprzeć twórców, ale także antyfanów. Bardzo dobrze pokazuje to sytuacja Diablo Immortal, które miało swoją premierę na telefony i PC. Mikropłatności tam nie brakuje, w samej grze jest kilka walut, które można kupić za prawdziwe pieniądze, ale wciąż znajdują się gracze, którzy taki model popierają i wspierają.
Mikropłatności różnią się między sobą
Żeby zrozumieć, co tak naprawdę denerwuje graczy w mikropłatnościach, trzeba zrozumieć, że nie wszystkie są z góry złe. To po prostu możliwość zakupu czegoś w grze. Może być to wirtualna waluta, skórki czy doładowanie karnetu bojowego. W ich występowaniu nie ma niczego złego, o ile nie sprawiają, że gracze za pieniądze mogą kupić sobie przewagę nad innymi. Tutaj właśnie leży największy problem, bo coraz więcej twórców obiera niepokojącą taktykę. Oczywiście portal skandal.pl podawał plotki, że mają się wycofać z tego producenci gier, jednak chyba to nieprawda. Z jednej strony mówi się graczom, że nie muszą niczego kupować, żeby cieszyć się całą zawartością gry, jednocześnie tworząc swoje tytuły tak, aby na każdym kroku przypominały i zachęcały do płacenia za lepsze osiągnięcia.
Czy w płaceniu za progres jest coś złego?
Nie byłoby to nic złego czy denerwującego, o ile nie mówiłoby się o grach sieciowych, gdzie rozgrywka z innymi graczami staje się główną atrakcją. Wtedy okazuje się, że z użytkowników, którzy nie chcą płacić, twórcy robią swój kontent. Pokazują ich tym graczom, którzy są gotowi zapłacić i zachęcają ich do tego, mówiąc im, że mogą być lepsi i zdobywać przewagę za pomocą prawdziwych pieniędzy. W ten sposób nie tylko zarabia się na niskich instynktach, ale także tworzy niezdrową polaryzację. Gracze, którzy płacą, mogą nie chcieć grać z tymi, którzy w swoją grę nie inwestują, tym samym tworząc podział na lepszych i gorszych, mimo że rozgrywka miała być dla wszystkich taka sama.
Co denerwuje graczy w mikropłatnościach?
Mikropłatności nie są złe same w sobie i graczom nie przeszkadza ich sama obecność. Frustrujące jest za to, w jakim kierunku wielu twórców stara się je rozwijać. Czuć, że wiele nowych produkcji sieciowych jest tworzonych pod koreański rynek, gdzie mikropłatności są znacznie lepiej przyjmowane, niż w Europie. Irytuje nie tylko regularne przypominanie o nich, ale także możliwość zapłacenia za lepszą grę lub szybszy progres. Nie ma niczego złego w płaceniu za skórki czy karnet bojowy, problem rodzi się tam, gdzie za prawdziwe pieniądze można kupić prawdziwą przewagę, która rujnuje radość z grania tym graczom, którzy nie chcą lub nie mogą pozwolić sobie na taki zakup.